Paryskie spotkanie z Idą Jeżółkowską, autorką bloga My White Cuisine.
Początek lat 90-tych w telewizji kablowej Ida po raz pierwszy słyszy język francuski. Oczarowana jego melodią postanawia, że musi się go nauczyć. I dotrzymuje słowa. Po podstawówce wybiera Liceum Francuskie w Warszawie. Kilka lat później idzie o krok dalej przyjeżdżając do Paryża na warsztaty gotowania do jednej z najbardziej znanych kulinarnych szkół na świecie – Le Cordon Bleu.
Późna wiosna, w powietrzu czuć zbliżające się lato, ale nie tylko. Zapachy paryskiego bistra mieszają się z zapachami pobliskiej piekarni. W przerwie warsztatów gotowania w prestiżowej szkole umawiamy się na lunch w Bistro Mon Rêve.
Świetnie mówisz po francusku, z wielką swobodą poruszasz się po mieście, to nie jest Twój pierwszy raz w Paryżu?
Dziesiąty. Paryż, Francję od zawsze darzę szczególnym sentymentem. Nie bez powodu studiowałam filologię francuską. A już w liceum jeździłam na wymiany międzynarodowe i festiwale kultury francuskiej.
A co zapamiętałaś ze swojego pierwszego pobytu w Paryżu?
To było ponad 20 lat temu! Standardowo zaliczyłam wszystkie główne atrakcje. Mój dzisiejszy Paryż, ten, który lubię, jest trochę inny. Bez pośpiechu, bez tłumów. Choć to, co urzekło mnie na początku nadal lubię. Tarasy kawiarni, wąskie uliczki, kamienice z okiennicami i oczywiście kuchnia francuska – istotny element życia Francuzów, prawda?
Zdecydowanie, życie kręci się wokół jedzenia. Twój pobyt również jest z tym związany!
W miarę rozwoju mojego bloga pomyślałam, że skoro tak często na moim stole pojawiają się francuskie kisze, tarty, makaroniki czy croissanty , warto byłoby nauczyć się czegoś nowego u źródła. I tym sposobem trafiłam na warsztaty do szkoły gotowania Le Cordon Bleu.
Jak wyglądają zajęcia w jednej z najlepszych szkół gastronomicznych na świecie?
Organizacja robi wrażenie! W trakcie pracy nie ma miejsca na jakiekolwiek przypadki. Kurs rozpoczyna się demonstracją. Szefom kuchni pomagają ich studenci. Każdy uczestnik ma swoje stanowisko, blat, lodówkę, a wszystkie składniki dostaje odmierzone, aby maksymalnie wykorzystać czas. Tempo jest imponujące, wystarczy, że odwrócisz głowę, a okazuje się, że na Twój stół już wjechały kolejne składniki.
Wymaga to z pewnością maksymalnej koncentracji?
Tak, zwłaszcza, że warsztaty odbywają się w języku francuskim, jest oczywiście tłumacz angielski, ale słownictwo bywa specjalistyczne.
Wspominałaś, że to już Twój kolejny kurs u francuskich szefów kuchni. Od czego zaczęłaś ?
Na pierwszy ogień poszła kuchnia prowansalska, potem ciasto francuskie, magdalenki, finansjerki, a za trzecim razem ciasto parzone, czyli eklerki i ptysie.
Zdradzisz nam sekret ciasta parzonego i francuskiego?
Ciasto francuskie jest stosunkowo trudne i pracochłonne. Nie można pominąć żadnego z etapów jego przygotowania. Przed lepieniem croissantów czy pains au chocolat ciasto musi najpierw poleżeć 24 godziny w lodówce. Kolejnego dnia powtarzamy te same czynności 2-3 razy. Ciasto trzeba precyzyjnie i sprawnie składać-bez linijki nawet nie warto zaczynać zabawy. Nie bez powodu mówi się, że jest ono wyzwaniem nawet dla cukierników. Ciasto parzone jest łatwiejsze do wykonania, z przepisem z mojego bloga powinno się udać.
Przy tak zawrotnym tempie jest czas, by zamienić kilka słów z innymi uczestnikami?
Podczas warsztatów, kiedy pracuje się w parach i w trakcie degustacji. To najciekawszy moment, jeśli chodzi o poznawanie się nawzajem. Degustacja jest pewnego rodzaju ukoronowaniem warsztatów. Zazwyczaj towarzystwo jest bardzo międzynarodowe, USA, Brazylia, Chiny, Francja. To ludzie wykonujący na co dzień zawody często zupełnie niezwiązane z gotowaniem. Pamiętam wspaniałą degustację na zakończenie kursu gotowania sosów.
Sosy wbrew pozorom często sprawiają nam w kuchni najwięcej problemów.
Zgadza się, sosy wymagają sporo pracy. Na przykład sos o uroczej nazwie jus de cochon gotowaliśmy 5 godzin!
Podczas tego pobytu na pewno miałaś okazje, żeby zjeść to i owo. Jakieś odkrycie kulinarne, coś szczególnie zachwyciło Twoje podniebienie?
Jak zawsze klasyki kuchni francuskiej – cebulowa, panierowana sola, sałatka z kozim serem, tarta z karmelizowanymi jabłkami. Nauczyłam się, żeby nie jeść w miejscach położonych blisko atrakcji turystycznych. Oddalam się, skręcam w uliczkę i nasłuchuję, w jakim języku toczą się rozmowy. Jeśli w restauracji siedzą lokalsi, to można spokojnie zamawiać.
Francuska gastronomia, słynna bagietka i posiłek francuski są dobrem narodowym Francji i trafiły na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Co Twoim zdaniem powinno znaleźć się na tej liście?
Kultywowanie od stuleci rytuałów wspólnego biesiadowania i celebracja posiłku zawsze mnie zachwycały. Cała ta otoczka bycia razem przy stole o określonych porach. Posiłek rozpoczynający się aperitivem, potem przystawka, danie główne, sery i deser. Trudno wybrać jedną rzecz, skoro jest tyle pyszności.
I co ciekawe do stołu siadają wszystkie pokolenia, każdy jest ważny. Najmłodsi jedzą to, co dorośli, nie ma przygotowywania dziecięcych dań.
Lubię te rytuały i podziwiam za konsekwencję. To jest niesamowite, że ta kultura jedzenia jest od najmłodszych lat wpajana. Nie ma podjadania pomiędzy posiłkami, nie ma jedzenia w biegu. Pamiętam, jak kiedyś na lotnisku widziałam 3 letnią dziewczynkę pieknie posługująca się sztućami, która najpierw zjadała przystawkę , potem główne, a na koniec tata podał jej deser. Poza tym, nie wydaje mi się, że Francuz po powrocie z pracy je kolację na kanapie, zawsze siada przy stole.
Tak, stół pełni arcyważną rolę w domu, nie przesadzę, jak powiem, niemal świętą, podobnie zresztą jak bagietka, której nie należy, o zgrozo, kłaść do góry nogami. Ida, musiałabyś zobaczyć menu przedszkolaka!
Tak wiem , widziałam , karczoch na przystawkę! I to mnie zachwyca.
A jak wyglądaja te rytuały u Ciebie w domu?
Od najmłodszych lat stół i kuchnia zajmowały centralne miejsce w moim rodzinnym domu. Pochodzę z rodziny, w której bardzo dużo się gotowało, babcia gotowała, mama gotowała, i my tak naprawdę celebrowaliśmy przy stole każdą nadażającą się ku temu okazję. Teraz kiedy mam już swoją rodzinę czuję potrzebę stworzenia podobnej atmosfery. Cieszę się, gdy mogę sprawić innym przyjemność. I może właśnie dlatego postanowiłam połączyć pasję do gotowania i sentyment do Francji na moim blogu? Taka to oto prosta historia.
Proste historie są najpiękniejsze!
Dziękuję za ten piękny wywiad. Wspaniale opowiadacie o Paryżu, o jego smakach i „smaczkach”. Pozdrawiam serdecznie! I poproszę „dokładkę”