Magdalena Ławniczak, wywiad. O podążaniu za prawdą, intuicji i paryskich dzielnicach.

O podążaniu za prawdą, intuicji i paryskich dzielnicach. 

Magdalena Ławniczak to jedna z najbardziej charakterystycznych fotografek młodego pokolenia. Znana z niekonwencjonalnego stylu fotografii portretowej z  naturalnym światłem i bez retuszu. W doskonały sposób oddaje osobowość portretowanych osób. Nie boi się zdjęć prowokacyjnych i kontrowersyjnych. Autorka projektu Body Mirror, w którym nagość czyni czymś naturalnym. Uzależniona od piękna paryżanka z wyboru. Zawsze chętnie wraca do Ogrodów Luksemburskich i na wzgórze parku Belleville.

Zupełnie nieświadomie idąc na spotkanie z Magdaleną Ławniczak nie zaplanowałyśmy miejsca naszej rozmowy. Na szczęście okazało się, że Magda jest bardzo spontaniczna i lubi niespodzianki! Wspólnie wybieramy więc kawiarnię przy najstarszym placu w Paryżu –  Place des Vosges, by łapać ostatnie promienie letniego, październikowego słońca.

 

Kozuchowska

Twoje pierwsze wspomnienie z Paryża? Co zapamiętałaś z tego pobytu?

Kiedy przyjechałam po raz pierwszy do Paryża, największe wrażenie zrobiły na mnie cudownie ubrane kobiety po sześćdziesiątce! Coś niesamowitego! Z podziwem patrzyłam na ich sposób ubierania się, odwagę i fantazję, z jakimi eksponowały swój styl…. W Polsce kobiety w tym wieku wyglądaja najczęściej tak samo.

 

Magdalena Lawniczak

 

W jaki sposób znalazłaś się w Paryżu, przyjechałaś na wakacje czy realizować się zawodowo?

W tym czasie pracowałam już jako fotograf w Polsce. W pewnym momencie stwierdziłam, że żeby się rozwinąć muszę wyjechać. Przyjechałam do Paryża, żeby być fotografem mody. I to był mój cel.

Jak to się dalej potoczyło?

Skontaktowałam się z agencjami, zaprezentowałam swoje portfolio, okazało się, że moje zdjęcia się bardzo podobają!  Dosyć szybko zaczęłam pracować, poznawać makijażystów, stylistów i cały team, po jakimś czasie zrozumiałam, że fotografia modowa to nie jest do końca to, co chcę robić. Poczułam, że  interesuje mnie przede wszystkim człowiek – portret.

Jako castingowiec non-stop obserwujesz, na co zwracasz uwagę, czego szukasz u modeli ?

Interesuje mnie przede wszystkim osobowość. Podczas sesji rozmawiam z modelami i patrzę, jak zachowują się przed moim obiektywem. Jaką mają energię. O wyborze często decyduje intuicja.

Kiedyś robiliśmy casting do sesji męskiej , zgłosiło się około 25 chłopaków. Jeden z nich nie mógł przyjść, ponieważ nie mieszkał w Paryżu, więc agencja przysłała wideo. Choć było to ryzykowne postanowiliśmy wybrać jego.  Krótko potem robił największe pokazy, Prada, Dolce Gabbana, YSL… Innym razem na casting zgłosiło się 400 dziewczyn. Jedna z nich mnie zaczarowała. Miałam takie poczucie, że muszę ją zabookować. Klientka miała nieco inny gust niż mój i o jej udział musiałam trochę powalczyć. W końcu zgodziła się, a wybrana przeze mnie dziewczyna w kolejnym sezonie brała udział we wszystkich topowych pokazach – Dior, Louis Vuitton…  Takie odkrycia to dla mnie duża satysfakcja!

 

Magdalena Lawniczak

Gdzie znajdujesz modeli i modelki?

Dosłownie wszędzie, na ulicy, na Instagramie, w internecie, w metrze, sklepie czy kawiarni…

Nie boisz się prowokować, a Twoje zdjęcia nie do końca wpisują się w standardowe kanony piękna, często kreowane przez media. Czy nie obawiałaś się, że odejście od powszechnie panujących standardów jest w pewnym stopniu ryzykowne?

Wydaje mi się, że jeżeli ktoś robi zdjęcia lub tworzy cokolwiek  innego, to jedyne, co się może obronić, to prawda. Więc jeśli Twoją prawdą jest pokazywanie osób w sposób naturalny, to trzeba za tym podążać.  Jest wiele osób, które naśladują rzeczy, które już kiedyś powstały, które są rozpoznawalne.  Takie naśladownictwo przez jakiś czas może się sprawdzać, bo ludziom, którzy nie rozumieją sztuki łatwiej jest odczytać coś, co jest podobne do czegoś, co już widzieli wcześniej, ale to jest krótkotrwałe. Myślę, że sztuka, która jest prawdziwa, i z którą autor się identyfikuje, wymaga więcej czasu i zrozumienia od odbiorcy, ale zostaje na dłużej.

 

Magdalena Lawniczak

W jaki sposób Paryż Cię inspiruje?

Na początku bardzo inspirowała mnie różnorodność, czyli to, że każda z dzielnic jest zupełnie inna. Jak mieszkałam na Belleville, wychodząc rano do sklepu spotykałam kobiety w afrykańskich strojach-  jaskrawa żółta spódnica i fioletowy turban – niesamowity „clash kolorystyczny”. A poza tym Paryż ma takie przepiękne światło, to jest coś magicznego!

Zdradzisz nam swoje ulubione paryskie dzielnice, miejsca….?

Bardzo lubię odkrywać nowe rzeczy, a teraz jakoś szczególnie jestem znudzona chodzeniem do tych samych miejsc! Nawet jeśli je kocham, to chcę poznawać nowe! A w Paryżu jest to jak najbardziej możliwe, jest cała masa niesamowitych miejsc, myślę, że warto zmierzyć się z własnymi przyzwyczajeniami i zobaczyć coś innego, pojechać do innej dzielnicy, pójść na kolację do innej knajpy….

Odkrywanie nowych miejsc oczywiście piechotą! Wspominałaś, że czasami dziennie potrafisz przejść nawet 20 km. To naprawdę sporo! A co Twoim zdaniem trzeba obowiązkowo zobaczyć będąc w Paryżu?

Zawsze wszystkim mówię,  nie chodźcie do tych najbardziej popularnych miejsc. Spróbujcie zobaczyć coś innego! Jednym z takich jeszcze mało znanych miejsc jest Parc de Belleville. To tutaj znajduje się wzniesienie, z którego rozlega się niesamowity widok na cały Paryż. Nie jest to Montmartre, więc nie ma też tłumów turystów, jest za to piękna knajpa z tarasem, na którym można usiąść, wypić kawę i zobaczyć zachód słońca. Z tym miejscem wiąże się taka śmieszna historia! Kiedyś szukając mieszkania, umówiłam się w tej sprawie, dokładnie w tym miejscu z widokiem na panoramę Paryża. Niebo było niespotykanie żółte po ogromnej burzy. W oddali Wieża Eiffla, Grand Palais i wszystkie zachwycające budowle miasta….i wtedy pomyślałam sobie, że jakkolwiek to mieszkanie nie wygląda, to ja chcę tu mieszkać!

W Paryżu mieszkasz już kilka lat, co więcej pojawiłaś się w najbardziej paryskiej z możliwych książek ,,How to be Parisian”! Jak wygląda idealny dzień w Paryżu à la Magdalena Ławniczak? 

Uwielbiam spontaniczne „tracenie czasu”! Idealny dzień w Paryżu zależy przede wszystkim od tego, na co w danym dniu mam ochotę (śmiech)! Jeśli mam wolny dzień, to zazwyczaj rano poświęcam trochę czasu dla siebie. Lubię wstać powoli, pomedytować, a potem wyjść z domu i na przykład pójść sobie na dziedziniec muzeum Petit Palais, gdzie wszystko dookoło jest przepiękne!

Bardzo lubię Jeu de Paume w Ogrodach Tuleryjskich i  Mep – muzeum fotografii – w Saint Paul – świetne wystawy fotografii. Zawsze warto odwiedzić Centrum Pompidou lub wybrać się na spacer po małych galeriach rozproszonych po żydowskiej dzielnicy Le Marais – Galerie perrotin, Almine Rech Gallery, Galerie Thaddaeus Ropac.

Takie podróże po galeriach, muzeach motywują Cię do pracy, prowokują wenę twórczą?

Mam wrażenie, że bardziej motywują mnie sytuacje, ludzie i na pewno filmy. Wyrywki rzeczywistości. Uwielbiam chodzić do muzeów, to są takie dane estetyczne, które wprowadzasz do swojej głowy, a potem coś się z tego miksu rodzi!

Jak się w ogóle zaczęła Twoja przygoda z fotografią? 

Miałam zdawać na Akademię Sztuk Pięknych. Już jako dziecko bardzo dużo rysowałam, malowałam, Akademia była dla mnie bardzo naturalnym wyborem. Byłam pewna, że będę malować. Natomiast dosłownie miesiąc przed egzaminami, stwierdziłam, że nie chcę tego robić, zmieniłam zdanie i zdałam na filozofię. Na trzecim roku filozofii zaczęło mi bardzo brakować kreatywności, tworzenia, wyrażania siebie poprzez coś bardziej manualnego. W moim domu zawsze było bardzo dużo aparatów, ponieważ mój ojciec, kiedyś robił zdjęcia. Jako dziecko widziałam jak wywoływał zdjęcia, to mnie zawsze fascynowało.

Czujesz, że Paryż pozwala Ci na realizację Twoich pasji i celów zawodowych ?

Tak, zdecydowanie!

 

 

Jeśli chcecie zobaczyć zdjęcia Magdaleny Ławniczak, zajrzyjcie na jej profil na Instagramie 

Więcej wywiadów z Paryżem w tle znajdziecie TUTAJ 

A jakie są Wasze ulubione miejsca w stolicy Francji?

Komentarze: 0

Dodaj komentarz